Gdybym wiedziała, że Piotruś pojeździ w gondoli raptem dwa miesiące, zupełnie inaczej podeszłabym do tematu wózkowania. Właściwie… chyba nie kupiłam głębokiego wózka, tylko jakiś pożyczyła, a zaoszczędzone pieniądze zainwestowała w chusty i naukę chustonoszenia.
Pamiętam moje pierwsze wrażenia z chustką tkaną.
Byłam pewna, że nigdy nie uda mi się zamotać tego ogromnego kawałka materiału (przeciętna chusta tkana ma niemal pięć metrów). A jednak – po obejrzenie kilku tutoriali z internetu opanowałam podstawowe wiązanie, tzw. kangurek. Do dzisiaj nie rozgryzłam, w jaki sposób można – a na pewno się da! – jednocześnie trzymać niemowlę za pupę i główkę i dociągać chustę. Z moich obliczeń wynika, że trzeba mieć przynajmniej cztery ręce, żeby to się udało. A zanim to opanowałam – Piotruś już ładnie trzymał główkę. A wtedy wiązanie chusty stało się dużo prostsze. Trzeba tylko pamiętać, żeby się ciągle ruszać – można tańczyć lub robić przysiady. Wówczas dzidzia jest bardziej skora do współpracy, a chustonoszenie staje przed nami otworem.
Plusy chustonoszenia:
- Dzieci uwielbiają być w chustach. Zamotane maleństwo ma zapewnione podstawowe potrzeby: ciepła i bliskości mamy (lub taty). W chuście jest ciasno i bezpiecznie.
- Chusta odciąża kręgosłup noszącego, więc wygodniej z niej skorzystać niż godzinami trzymać niemowlę na rękach.
- Dzieci szybko zasypiają w chustach (chyba przypomina im się, jak miło się spało w brzuszku mamy), więc można je delikatnie przełożyć do wózka lub łóżeczka.
Minusy noszenia dzieci w chustach:
- Właściwe zamotanie chusty wymaga wprawy,
- Jeśli dziecko obudzi się w chuście i zacznie wiercić, to poluzuje chustę, więc musimy ją dociągnąć lub zamotać na nowo.
- Zamotane w chuście dziecko obciąża noszącego więc dłuższe spacery z chustą to dobry pomysł dla osób, które nie skarżą się na bóle kręgosłupa.
Czy to prawda, że gdzie diabeł nie może, tam… babę z chustą pośle?
Chusty są często reklamowane jako lek na wszelkie zło: płacz – motamy, ząbek – motamy, kolka – motamy. I jest w tym duuużo prawdy. Dlatego – odpowiadając na tytułowe pytanie – warto mieć pod ręką chustę tkaną, zwłaszcza w pierwszych miesiącach.